Czemu nie należy nazywać wyznań mniejszościowych sektami.
Z niepokojem zauważam jak nawet w miarę
rozsądni teolodzy szafują z beztroską tytułem: „sekta". Niestety zapominają,
że przeciętny Polak nie funkcjonuje na „poziomie" słownikowym. Należy zauważyć,
że słowo sekta dla wielu ludzi oznacza grupę szkodliwą, wręcz zbrodniczą
i niebezpieczną. Członków takiej grupy najchętniej opinia publiczna wysłałaby
do więzienia lub na Sybir a to tylko z racji przyczepienia tym ludziom etykietki
„sekta". Szanowny teolog oczywiście powie, że pod pojęciem sekta rozumiał
grupę ludzi inaczej myślących, więc jego rozumienie jest całkowicie prawowiernie.
Lecz kto tak myśli na ulicy i w domu?
Wiem, że są grupy, którym przynależy
się etykietka „sekta" w ulicznym tego słowa znaczeniu. Nie oznacza to jednak
prawa do przylepiania jej do tych, którzy (będę jednak bezczelny) kochają
bardziej Boga i przez to przyciągają do siebie ludzi.
Należy oddać tu też honor Kościołowi
Rzymsko-Katolickiemu, zbyt wielu urażonych obdarza go również tym epitetem
- sekta. Należy jednak stwierdzić uczciwie, że jest to niewątpliwie Kościół,
choć osobicie uważam potrzebujący nagląco reformy i ożywienia.